Upił spory łyk ze szklaneczki i
podszedł do wejścia otworzyć gościowi. Nie krył zaskoczenia, gdy za drzwiami
zastał Hermionę ubraną w jedwabną koszulkę nocną, na którą zarzuciła cienki
szlafroczek. Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, jednak żadne słowo się
z nich nie wydobyło, więc odsunął się by wpuścić dziewczynę do środka.
- Usłyszałam, że ktoś wrócił i
miałam nadzieję, że to Ty. Swoją drogą, czemu tak wcześnie? Nie podobało Ci
się? – weszła, powoli stawiając kroki, zmierzając w kierunku jego łóżka,
zatrzymując się na chwilę przy stojącej
pod ścianą komodzie. Odrzuciła rozpuszczone włosy na plecy jednym ruchem ręki,
patrząc na niego intensywnym spojrzeniem, wciąż się nieśmiało uśmiechając.
W głowie chłopaka panowała
prawdziwa gonitwa myśli. Co ona tu robi o tej porze, tak ubrana, a raczej
rozebrana? Gdy założyła nogę na nogę eksponując długie, gładkie nogi musiał
przełknąć zbierającą mu się w ustach ślinę. Śni, nie mógł znaleźć innego
wytłumaczenia dla tego co tu się wyprawia.
- Nie usiądziesz obok mnie? –
zapytała, gdy wciąż się nie odzywał, klepiąc lekko narzutę obok miejsca na
którym siedziała. Przygryzła wargę, by nie roześmiać się widząc jego
rozszerzone w szoku oczy.
Nadal stał nieruchomo przy
drzwiach ze szklanką ognistej w dłoni. Czyżby przesadził z alkoholem i miał
omamy? Zamknął na chwilę oczy, lecz gdy znów je otworzył dziewczyna o
czekoladowych oczach dalej siedziała na jego łóżku. Pociągnął łyk napoju i
posłusznie usiadł na wskazanym mu miejscu. Nie miał jednak na tyle odwagi, by odwrócić
wzrok od swoich dłoni i na nią spojrzeć. Zrobił to dopiero, gdy jej drobna dłoń
wyrwała mu szklankę z ręki i przyłożyła jej krawędź do swoich ust, a następnie
odstawiła ją na szafeczkę obok łóżka. Powoli, jakby w zamyśleniu oblizała
wargi, ani na moment nie przerywając kontaktu wzrokowego.
Czuła jak jej serce przyspiesza
rytm a na policzki występują ciepłe rumieńce zdenerwowania. W myślach dodała
sobie otuchy, powtarzając, że przyszła tu w określonym celu i musi sprawę
doprowadzić do końca. Jeśli ma to zrobić to teraz kiedy jest wstawiony, inaczej
nigdy by się na to nie zdobyła. Jednak, gdy obmyślała wszystko w zaciszu
swojego pokoju nie przewidziała, że ogarniające ją emocje będą aż tak silne.
Wyciągnęła drżącą dłoń i dotknęła jego mokrego torsu, nieświadomie wstrzymując
oddech. Jego skóra był chłodna, zapewne po zimnym prysznicu, ale zaskakująco
gładka i przyjemna w dotyku. Obrysowywała palcami wyraźnie zaznaczone mięśnie
brzucha, podążając znów palcami w górę ku klatce piersiowej i napiętym ramionom.
Robiła wszystko, by nie patrzeć na tę część jego ciała, która okryta była
ręcznikiem, uparcie ignorując wciąż rosnącą wypukłość w okolicach jego lędźwi.
Strasznie ją to dekoncentrowało, ale wiedziała, że już za późno by się wycofać.
Draco siedział całkiem
sparaliżowany, bojąc się wykonać najmniejszy ruch. Pod wpływem dotyku jej dłoni
na swojej nagiej skórze jego krew zaczęła wrzeć. Najchętniej przymknął by oczy,
ale nie chciał tracić widoku jej pięknej, zarumienionej twarzy. Nie widział jak
daleko jest gotowa się posunąć. Wtedy jej dłoń się zatrzymała, a dziewczyna
schyliła się i złożyła delikatny pocałunek na jego ramieniu a następnie na
piersi, w miejscu gdzie w szalonym tempie biło jego serce. Tego było już dla
niego za wiele. Dotyk jej ust wywołał nieznane mu dotąd elektryzujące prądy
rozchodzące się po całym jego ciele. Nie zastanawiając się dłużej dotknął jej
twarzy i podniósł na tyle, by ich oczy spotkały się na tym samym poziomie. Nie
czekając na pozwolenie zbliżył usta do jej rozchylonych warg, jednak zdążył je
tylko musnąć, gdy dziewczyna uśmiechając się szeroko odepchnęła go od siebie.
Znów nic nie rozumiał.
- Zemsta jest słodka. Odechce Ci
się tych ciągłych insynuacji – szczelniej zakryła się swoim przykrótkim
szlafroczkiem zakładając jednocześnie ręce na piersi. Z zaskoczeniem musiała
przyznać sama przed sobą, że ta cała sytuacja obudziła w niej pożądanie. Ten
nieznośny ucisk w dole brzucha, przyspieszony oddech, palące uczucie na skórze
w miejscach gdzie miała kontakt z jego jeszcze wilgotną, nogi jak z waty,
zachrypnięty głos – miało tego wszystkiego nie być, a jednak jest i nie była w
stanie temu zaprzeczyć. Dziwiła się, że chłopak tego nie zauważył. Przecież
obiecywała sobie, że nie pozwoli na jakikolwiek jego dotyk, że przerwie to gdy
tylko spróbuje on wykonać jakiś ruch. Dlaczego więc wciąż czuła to dziwne
mrowienie na ustach, dlaczego tak ciężko było jej przestać? Zacisnęła mocniej
uda, szukając choć odrobiny ukojenia dla budującego się w niej napięcia.
- Więc to była zemsta za wczoraj?
– patrzył na nią, kolejny raz tego wieczora zszokowany, a widząc że dziewczyna
delikatnie potakuje głową, zerwał się ze swojego miejsca z żądzą mordu – Nigdy
nie zrozumiem kobiet! Jesteście jakimś popieprzonym innym gatunkiem! – miał ochotę czymś rzucić albo uderzyć pięścią z całej siły. Zrobił krok i zorientował się, że nadal ma na sobie jedynie ręcznik. Pokręcił
głową ze zdegustowaniem i wciągnął luźne, szare, dresowe spodnie z rozmachem
odrzucając ręcznik na oparcie fotela.
Wtedy zauważył coś co znów go
zagotowało, a w oczach wybuchły złowrogie ogniki, jednak tym razem nie z
pożądania.
- Co to jest? Ten mały srebrny
przedmiot? To chyba nie jest ten Twój mugolski sprzęt?
- Mój aparat, tak – potwierdziła
przestraszona sięgając po małe urządzenie i zawzięcie coś na nim klikając, by
po chwili obrócić go w jego stronę – Ustawiłam go tak by sam robił zdjęcie co
kilka sekund. Chcesz zobaczyć swoja minę? Godna Oskara, serio.
Sięgnął po aparat i przyjrzał się
małemu okienku, w którym mógł zobaczyć siebie sparaliżowanego pod wpływem
dotyku jej dłoni. Kliknął kilka razy strzałeczką, tak jak dziewczyna wcześniej,
aż dobrnął do zdjęcia, które spowodowało, że jego gniew od razu wyparował. Oto
miał czarno na białym, że to wydarzyło się naprawdę. Przyglądał się chwilę
dowodowi na to, że ich usta się dotknęły. Nie znając kontekstu tego całego
wydarzenia, nikt nie byłby w stanie stwierdzić, że to był tylko nie śmieszny
żart. Tu wyglądali naprawdę realnie i wiarygodnie, jak para kochanków. Jeśli
dodać to, że on jest odziany jedynie ręcznikiem a ona seksowną koszulką, jej
ręka wciąż dotyka jego torsu, a jego jej twarzy, to można było wręcz poczuć
buzujące między nimi hormony. To jedno małe zdjęcie pozwoliło mu znów uwierzyć,
że wszystko jest możliwe. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że patrzy właśnie na
obraz przedstawiający jego skryte marzenia?
- Jak to działa? – spytał już
spokojniej, cierpliwie wykonując polecenia Hermiony, by na koniec przybliżyć
urządzenie do twarzy i nacisnąć duży przycisk robiąc zdjęcie uśmiechniętej
dziewczyny siedzącej wygodnie na jego łóżku. Przywdział na twarz swój ironiczny
uśmiech zbliżając się do szatynki. Kliknął guzik samowyzwalacza z 5-krotnym
powtórzeniem i odstawił aparat na komodę, a dziewczyna z piskiem zaczęła
gramolić się na łóżko szukając ucieczki przed karą jaką spodziewała się dostać
od blondwłosego kolegi.
- Daleko mi nie uciekniesz –
roześmiał się głośno rzucając się na łóżko i przyciągając ją do siebie łapiąc
za jej nogę.
Cyk – pierwsze zdjęcie
Usiadł na jej udach i zaczął ją
łaskotać, a ona wiła się ze śmiechu pod wpływem jego tortur.
Cyk – drugie zdjęcie
Wyciągnęła ręce starając się
odepchnąć chłopaka albo chociaż połaskotać lub objąć, tak, by nie mógł
dosięgnąć jej drażliwych na łaskotki miejsc. Draco jednak był silniejszy i
zdecydowanie za ciężki, aby jej się to udało.
Cyk – trzecie zdjęcie
Pochylił się nad nią próbując
uwięzić jej rozszalałe ręce, uparcie próbujące z nim walczyć. Oparł jedną dłoń
na łóżku w okolicy jej głowy, drugą starając się złapać jej nadgarstki.
Cyk – czwarte zdjęcie
Wykorzystując fakt, że blondyn
może się bronić tylko jedna ręką oraz to, że znajduje się tak blisko, szybko
objęła go mocno w pasie, uniemożliwiając
mu jakikolwiek ruch. Zachwiał się lekko czując jej ciężar na swoim ciele i
oparł drugą rękę na łóżku, by na nią nie upaść. Nie mógł jej teraz łaskotać,
ale szczerze mówiąc taki obrót wydarzeń nawet bardziej mu się podobał. Śmiał się
głośno, uspokajając oddech.
Cyk – piąte zdjęcie
Bliskość jego ciała, intensywny
zapach żelu do kąpieli wymieszany z jego własnym oraz ciepłe powiewy jego
oddechu na jej szyi na nowo budziły w niej to irracjonalne pożądanie. Podniosła
wzrok na jego błyszczące radością oczy i przełknęła głośno ślinę uświadamiając
sobie jak bardzo go w tym momencie pragnie. Zawstydzona tym odkryciem,
odwróciła głowę i zepchnęła go z siebie. Musiała stąd uciec i to jak
najszybciej.
Szybko złapała aparat i wybiegła
z jego pokoju zatrzaskując drzwi. Gdy schroniła się w swoim własnym,
przekręciła dwa razy zamek dla bezpieczeństwa i wskoczyła pod zimny prysznic
nawet nie zdejmując z siebie ubrania.
Nic nie czuła do tego chłopaka,
żadnych romantycznych uczuć, była tego pewna. Tą dziwną reakcję jej organizmu
na pewno da się jakoś logiczne wytłumaczyć. Ostatnio miała wiele stresów, przez
co właściwie niewiele czasu spędzała ze swoim chłopakiem, nie mówiąc już o
jakichś intymnych zbliżeniach. Może dlatego bliskość tego prawie nagiego
mężczyzny wywołał w jej ciele taką tęsknotę na tego typu uwagą?
Przebrała się w ciepłą wygodną
piżamę i przykryła szczelnie kołdrą starając się zasnąć, co skutecznie
uniemożliwiały jej szalejące w jej głowie myśli i palące poczucie winy
wymieszane z zażenowaniem.
Tymczasem pozostawiony bez
żadnego wytłumaczenia chłopak wciąż leżał na swoim łóżku z zamkniętymi oczami,
analizując szalone wydarzenia dzisiejszego wieczora. Jeszcze zanim zapadł w sen
doszedł do jednej zasadniczej konkluzji.
- Zwariuję przez te baby…
*
Następnego ranka nawet niewyspany
i lekko skacowany Nick zauważył, że coś jest nie tak między dwójką jego
znajomych ze studiów. Nie miał siły zastanawiać się jak to się stało, skoro
wczoraj wieczorem wszystko było przecież w porządku. A dziś dziewczyna wyraźnie
unikała jego wzroku i praktycznie nie odzywała się słowem, podczas gdy Draco
siedział zachmurzony niczym chmura gradowa ciskając wkoło piorunujące
spojrzenia. Oczywiście słyszał, że ten chłopak miał niegdyś należeć do grupy
śmierciożerców, jednak nie chciało mu się w to wierzyć. Osobiście nie było go w kraju, gdy miała miejsce czarodziejska wojna, ale nie mieściło mu się w głowie
by ten wesoły, inteligentny chłopak mógł być kiedyś w szeregach morderców. Teraz jednak widząc
jego ściągniętą gniewem twarz i lodowate spojrzenie, nie był już taki pewien.
Blondyn od rana nie mógł znieść
widoku Hermiony. Sposób w jaki z niego zakpiła, a później wybiegła bez słowa
odczuł jako siarczysty policzek dla jego dumy. Może dużo dla niego znaczy i
zostali przyjaciółmi, ale nie przestał być Malfoy’em z arystokratycznym
wychowaniem i wpajanym od wieków, pokolenie po pokoleniu, poczuciu godności i
wyższości. Nie zamierzał jej łatwo tego zapomnieć. Dlatego uśmiechał się w
duchu czerpiąc radość z jej zakłopotania i zawstydzenia. Zasłużyła sobie.
Gdy wchodzili na salę rozpraw,
specjalnie wepchnął się przed nią i zajął najbardziej odległe miejsce. Tak jak
się spodziewał pierwsze rozprawy były niemiłosiernie długie i nudne, a on
konsekwentnie czekał aż zdrowy rozsądek wygra z ludzką bezmyślnością. Siedzący
w ich pobliżu Tompson z zapałem notował wszystkie wymienione artykuły i ustawy,
by móc przejść przez nie z nimi krok po kroku, na ich codziennych sesjach po
rozprawie. Dyskutowali wtedy o tym czego
nowego się dowiedzieli, czy wyciągnięcie konkretnych argumentów zadziałało na
korzyść czy krzywdę jednej lub drugiej strony. Analizowali powoływane artykuły
sprawdzając ich zasadność w tym przypadku.
Podczas tych spotkań, jak również
poza nimi, w młodym Malfoy’u budził się chłopak sprzed paru lat, krytykujący
każde słowo i gest byłej gryfonki. Może nie były to tak agresywne i bezczelne
docinki jak za czasów Hogwartu, ale wystarczyły, by sprawić dziewczynie
przykrość. A ona znosiła to ze skruchą, akceptując swoją winę, przynajmniej do
pewnego momentu.
- Dalej uważam, że to przegrana
sprawa. Za dużo podobnych już widziałam, by mieć nadzieję, że Bott może to
wygrać – wyraziła swoje zdanie, o co na zakończenie każdej sesji prosił ich
wykładowca.
- Wiesz Granger, czarodzieje są mądrzejsi
od mugoli, więc nie podejmował bym decyzji na ich podstawie – zmrużył oczy
uśmiechając się sztucznie, nadal jednak na nią nie patrzył.
- A Ty wiesz, Malfoy – z
naciskiem wypowiedziała jego nazwisko – że nawet w świetle czarodziejskich
przepisów ta sprawa nie jest tak prosta i beznadziejna jak o niej mówisz. Może
gdyby Twoje przerośnięte ego… - nie mogła dłużej znieść tych jego zaczepek. Ok.
zachowała się dziecinnie, ale w końcu mieli być przyjaciółmi, chyba mogliby to
rozwiązać jak dorośli ludzie i ze sobą porozmawiać a nie warczeć na siebie.
- Co Ty możesz wiedzieć o moim
ego? – przerwał jej, obrzucając ją piorunującym spojrzeniem.
- Z tego co widzę, to zostało
strasznie poranione przez brudną mugolaczkę i teraz liże rany wylewając na nią
pomyje – jej cichy ale zdecydowany, mocny głos przesiąknięty był chłodem. Miała
już tego po dziurki w nosie, nie zamierzała dłużej potulnie znosić takiego
traktowania, chyba wystarczająco długo się kajała próbując go przeprosić.
Jedynym pozytywem jego obecnego zachowania jest to, że raz na zawsze wymazała z
głowy jakiekolwiek myśli o chwilowym zauroczeniu tym chłopakiem, lecząc się z
niego w ułamku sekundy. Teraz mrożąc go spojrzeniem walczyła ze sobą by się nie
rozpłakać. Jak mogła być taka głupia by próbować mu zaufać?
- Lepiej znajdź sobie kogoś
innego, by zrobić z niego idiotę – wysyczał przez zaciśnięte zęby, z całych sił
starając się nie wybuchnąć.
- Wychodzę z założenia "nie rób
niczego co już jest zrobione" – wykrzyczała a on wstał z takim impetem, że przewrócił
krzesło, na którym dotąd siedział, opierając dłonie na stole. Zatopił
spojrzenie w jej oczach walcząc z rozpętaną w nim burzą.
- Jestem idiotą bo uwierzyłem, że
moja przeszłość nie musi decydować o mojej przyszłości.
- Błąd. Jesteś idiotą, bo w każdym
szukasz wroga. Zanim zaczniesz kogoś krytykować zastanów się nad własnym
postępowaniem. Nie masz sobie nic do zarzucenia, prawda? – ona także wstała,
wymachując ręką z wystawionym w jego kierunku palcem wskazującym.
- Tak Ci zależy na tym by wszyscy
zauważyli, że ty też masz uczucia, że nie liczysz się z uczuciami nikogo innego
– nie potrafiła dłużej powstrzymywać cisnących się jej do oczu łez. Przełknęła
rosnącą w jej gardle gulę i czując pierwszą przedzierającą się na jej policzek
łzę, odwróciła się na pięcie i wybiegła z pomieszczenia.
Nick i Matt Tompson w milczeniu
przyglądali się tej gorącej wymianie zdań. Draco natomiast widząc jej
wykrzywioną przez smutek twarz przymknął oczy. Dopiero ten widok pozwolił mu
się opamiętać. Jak mógł być tak głupi? Odstrasza od siebie jedną z niewielu
osób, które naprawdę chciały dać mu szansę. Miała absolutną rację, jest
debilem.
Odwrócił się bez słowa i ruszył w
kierunku drzwi, by jak najszybciej znaleźć przyjaciółkę, prosząc w duchu, by
chciała mu wybaczyć jego beznadziejne zachowanie. Na korytarzu nie było po niej
żadnego śladu, udał się więc prosto do jej pokoju. Zapukał cicho, nie po to by
go wpuściła, ale raczej by dać jej znać, że zaraz wejdzie. Otworzył powoli
drzwi i wszedł do środka. W pierwszym momencie jej nie zauważył, dopiero gdy
wszedł głębiej zobaczył czubek jej głowy wystający z drugiej strony łóżka.
Okrążył je szybko by znaleźć ją siedząca na podłodze z twarzą ukrytą w dłoniach
opartych na kolanach. Płakała. Kolejny raz doprowadził ją do łez. Nie mógł dłużej
na to patrzeć, w jednym kroku pokonał dzielącą ich odległość, kucnął u jej stóp
i objął mocno do siebie przytulając. Przywarła do niego z całych sił, ufnie
kładąc głowę w zagłębieniu jego szyi, wciąż cicho popłakując a on głaskał jej
włosy próbując ją uspokoić.
- Ciii. Już dobrze. Nie płacz.
- Byłeś taki okropny. A ja… ja…
to było głupie, przepraszam – chlipała mu w koszulę, pociągając co chwilę
nosem.
- To moja wina, moja. Tak bardzo
Cię przepraszam. Wybaczysz mi? – odsunął delikatnie jej ramiona by spojrzeć w
zapłakane oczy dziewczyny – Obiecuję, że ostatni raz przeze mnie płaczesz.
Tylko proszę, wybacz mi.
Dopiero teraz zrozumiał jak wiele
ryzykował. Tak bardzo przejmował się tym, że utknie w strefie przyjaźni, że o
mało bezpowrotnie jej nie stracił. W tym momencie wiedział, że jego
nieodwzajemnione uczucie to nic w obliczu rzeczywistości, w której pozbawiony
jest towarzystwa i sympatii tej inteligentnej, cudownej dziewczyny. Był gotów
oddać wszystko byleby zawsze móc oglądać jej piękny uśmiech przeznaczony
specjalnie dla niego. Nawet jeśli by to oznaczało, że już zawsze będzie dla
niej jedynie kolegą.
- Och Draco – rzuciła mu się na
szyję znów mocno go przytulając – tak mi Ciebie brakowało.
Blondyn odetchnął z ulgą, ciesząc
się, że jeszcze nie wszystko stracone. Usiadł płasko na podłodze i posadził
sobie dziewczynę na udach, zamykając w objęciach i delikatnie kołysząc. Ukojona
jego bliskością w końcu się uspokoiła, a gdy zamknęła oczy jej oddech uspokoił
się na tyle by odpłynęła w objęcia Morfeusza. Czując to chłopak wziął ją na
ręce i delikatnie ułożył na łóżku, po czym sam położył się obok niej, obejmując
ją w pasie. Uśmiechnął się szczerze, pierwszy raz od paru dni i zasnął tuląc do
siebie przyjaciółkę.
*
- To co dziś robimy? – spytał
Hermiony w sobotni poranek, siadając na fotelu w jej pokoju, gdy już wrócili ze
śniadania.
- Tak sobie myślałam… Za tydzień
jest wigilia, a my nie wiemy jak długo jeszcze potrwa ta rozprawa. Chciałabym
iść dziś na świąteczne zakupy. Może poszedłbyś ze mną?
- Ok, ale gaci Weasley’owi nie
wybieram – roześmiali się oboje, szczęśliwi, że udało im się odbudować ich
przyjaźń jeszcze silniejszą niż na początku. Przytulił szybko dziewczynę i
pocałował w czoło, by po chwili ją puścić i klepnąć w pośladek, poganiając do
wyjścia.
Podążając od sklepu do sklepu
Hermiona wybierała drobne upominki na świąteczne prezenty dla rodziny i najbliższych przyjaciół. Największy problem miała z Ronem. Ostatecznie kupiła
mu wybrany przez Dracona elegancki zegarek z kilkoma magicznymi właściwościami,
które zamierzała przetestować od razu po powrocie do hotelu.
Po skończonych zakupach,
postanowili znaleźć typowo amerykańską restaurację, by zjeść w niej obiad.
Mijali właśnie kolejny lokal McDonald’sa, gdy Draco złapał jej dłoń i zaczął
ciągnąć na drugą stronę ulicy. Nie mogła z niego wydusić dokąd ją prowadzi
dlatego posłusznie szła za nim, aż się zatrzymali przed salonem fotograficznym.
- Chcesz zrobić sobie zdjęcie?
- Tak, mnóstwo. Pomożesz mi
wybrać aparat? – uśmiechnął się do niej tak beztrosko, że nie potrafiła nie
odpowiedzieć mu tym samym.
Gdy weszli do sklepu, nie
wiedziała w którą stronę się patrzeć, od nadmiaru wystawionych na półkach
artykułów. Widząc totalną dezorientację na twarzy chłopaka, podeszła do
pierwszego z brzegu stojącego za kontuarem sprzedawcy i spytała, gdzie znajdą
dział z aparatami. Pokierowani do następnego pomieszczenia, minęli wszystkie
wystawione na widok ramki i zdjęcia o różnych formatach i stanęli przed regałem
wypełnionym najróżniejszymi modelami aparatów. Wszystko byłoby w porządku,
gdyby miała o nich jakieś pojęcie.
Godzinę później wrócili do hotelu
obładowani kilkoma torbami zakupów. Draco zostawił w swoim pokoju wybraną
wspólnie z szatynką kolię dla matki i wrócił do pokoju dziewczyny rozstawiając
na stoliku swój ostatni nabytek. Wyciągnął z pudełka nowiutkiego
półprofesjonalnego Canona oraz kilka
dodatkowych obiektywów. Dał się namówić także na książkę na temat
fotografii, by przybliżyć sobie sztukę robienia zdjęć w całkiem mugolski
sposób. Teraz zafascynowany odkrywał świat przesłon i migawek, podczas gdy
Hermiona, całkiem przez niego ignorowana, schowała swoje prezenty i zajęła się
przeglądaniem ustaw wspomnianych na ostatniej rozprawie.
Nagle jej uwagę od artykułów
odciągnął odgłos klikania aparatu. To Draco testował jego możliwości. Gdy
zauważył, że dziewczyna się na niego patrzy uśmiechnął się rozentuzjazmowany
wstając na równe nogi.
- Wiesz, że tym można robić
zdjęcia na odległość? – pokazał jej kawałek plastiku z małym guziczkiem –
spróbujemy?
Ustawił aparat tak jak ona
kiedyś, na komodzie na wprost łóżka i usiadł na nim obok Hermiony, wciąż
wpatrując się w obiektyw. Pstryk – błysnęła lampa, doświetlając ujęcie.
- Udało się – zadowolony spojrzał
na dziewczynę znów naciskając guzik – to na czym ostatnio skończyliśmy? –
szatynka widząc złowrogi błysk w jego oczach z piskiem zaczęła uciekać, jednak
blondyn był szybszy. Złapał ją za nogi i pociągnął po chwili przerzucając ją
sobie przez ramię, by zaserwować soczystego klapsa w tyłek i rzucić z powrotem
na łóżko, klikając w międzyczasie na guzik pilota parokrotnie. Teraz sięgnął po
aparat i wrócił do dziewczyny, by mogli wspólnie przejrzeć zdjęcia. Przytuliła
się do niego, kładąc głowę na jego ramieniu by lepiej widzieć. Większość zdjęć
było niewyraźnych lub poruszonych, jednak kilka naprawdę im się podobało.
Odłożył aparat, wciąż obejmując przyjaciółkę, delektując się tą wspólną chwilą
w ciszy.
- Draco?
- Yhym – odpowiedział sennie, ale
oczy wciąż miał otwarte. Rzuciła mu szybkie spojrzenie, by znów przenieść wzrok
na sufit.
- Chciałam Cię jeszcze raz
przeprosić za wtedy. To było takie głupie, nie wiem skąd mi coś takiego
przyszło do głowy – nie poruszali tego tematu od pamiętnej kłótni na sesji z
Tompsonem, ale czuła, że powinni to raz na zawsze wyjaśnić.
- Daj spokój to moja wina. Miałaś
rację, wtedy w salce. Powinien zobaczyć jak ja się zachowuję, nie zrobiłaś
niczego czego ja bym nie zrobił. Chociaż do Ciebie to rzeczywiście nie podobne.
- Żebyś widział swoją minę -
roześmiała się przypominając sobie sparaliżowanego strachem chłopaka, za co
dostała kuksańca między żebra. Gdy się już trochę uspokoiła dodała - Nawet nie
chcę myśleć co by było gdyby Ron się o tym dowiedział.
- Przecież do niczego nie doszło.
- Oczywiście, że nie doszło.
Przecież ja mam chłopaka, nigdy bym go nie zdradziła. Brzydzę się zdradą. –
pokręciła głową wyrzucając z niej niechciane myśli.
- A on? – spojrzał na nią z
ukosa. Jeśli miał ją oddać rudzielcowi, to lepiej by był on jej godzien.
- Jesteśmy razem szczęśliwi. Nie
zepsuł by tego w taki sposób. Ja też nie. Dlatego obiecuję, że nigdy więcej nie zachowam się w taki sposób. Poza tym, za bardzo zależy mi na naszej przyjaźni –
powiedziała odzyskując humor i podnosząc się do pozycji siedzącej, by lepiej
widzieć jego twarz.
- Też się cieszę, że się pogodziliśmy
– nie kłamał, naprawdę się cieszył, mimo, że słowa dziewczyny były gwoździem do
jego trumny - To co wybierasz się dziś z
nami na dyskotekę? Obiecałaś – przypomniał zakładając jej kosmyk rozpuszczonych
włosów za ucho.
- No skoro obiecałam...
*
Trójka studentów przywitała
wieczór w klubie niedaleko hotelu, tym samym który chłopcy odkryli już tydzień
wcześniej. Ubrana w obcisłe jeansy i błyszczący, czarny top dziewczyna
siedziała między swoimi kolegami na czerwonej, wygodnej kanapie popijając kolorowego
drinka. Powoli zaczynało jej się kręcić w głowie, więc postanowiła udać się na
zewnątrz trochę ochłonąć. Gdy wróciła Nicka nie było przy ich stoliku.
- Już lepiej? – spytał blondyn
podnosząc do ust swoją whisky.
- Lepiej, a gdzie Nick?
- Wyobraź sobie, że spotkał Meg
czy Kate, jak jej tam – wskazał palcem na parę obściskującą się na parkiecie –
tam są.
Spojrzała i pokiwała głową.
- Zatańczysz?
Musiała przyznać, że Draco znał
się na rzeczy. Dawno jej się tak dobrze nie tańczyło. Zwykle ciężko jej
wyciągnąć Rona na parkiet, a i tak zwykle jest to jeden czy dwa kawałki na
czyimś weselu. Nie pamiętała kiedy ostatnio wyszli razem do jakiegoś klubu.
Blondyn tymczasem prowadził ją w tańcu lekko i płynnie, tak, że mogła wyłączyć
myślenie i poddać się muzyce. Wygłupiali się na parkiecie dobre pół godziny,
gdy nagle do blondyna podeszła wysoka szatynka o figurze modelki, zarzuciła mu
ręce na szyję i pocałowała w usta. Chłopak po chwili pogłębił pocałunek
obejmując dziewczynę w talii. Kątem oka dostrzegł Hermionę i puścił
uśmiechniętą nieznajomą, wskazując ręką na gryfonkę. Schylił się, by powiedzieć
jej coś na ucho, ale Hermiona tego nie usłyszała przez dudniącą na parkiecie
muzykę, dopiero, gdy wskazał ręką ich stolik, zrozumiała jego zamiary.
- To jest Nicole, poznaliśmy się
niedawno, a to Hermiona, przyjaciółka, razem studiujemy – przedstawił je sobie,
gdy znów usiedli na czerwonej kanapie. Dziewczyny kiwnęły lekko głowami w ramach przywitania, mierząc się uważnym spojrzeniem. Draco jako mężczyzna nie
mógł tego wiedzieć, ale uśmiechy na ich ustach nie miały nic wspólnego z
sympatią, gdyż obie panie od pierwszego spojrzenia niespecjalnie przypadły
sobie do gustu.
Siedząca obok blondyna Nikki,
położyła mu dłoń na kolanie dla podkreślenia natury ich znajomości, a w lekko
podchmielonej szatynce obudziła się złość.
- Więc jak się poznaliście z
Nicole?
- Och mów mi Nikki. Kiedy to było
Kochanie? W niedzielę? Poznaliśmy się tu w tym klubie. Spojrzeliśmy na siebie i
bum. Od razu zaiskrzyło – uśmiechnęła się szeroko, przysuwając twarz do
chłopaka i całując jego ucho.
- No tak, czyli wiedziałaś, że tu
dziś będziemy?
- Właściwie to nie, ale jak tylko
zobaczyłam Draco, to nie mogłam się powstrzymać. On tak cudownie całuje –
spojrzała porozumiewawczo na gryfonkę, nagle przypominając sobie o pewnym
detalu – ale Ty oczywiście nie możesz tego wiedzieć. Cóż dużo tracisz – znów
się uśmiechnęła, by przenieść rozanielone spojrzenie na blondyna. Chwilę
szukała jego wzroku, aż w końcu złapała go za brodę, by móc dosięgnąć jego ust.
Draco mógłby przysiąc, że słyszał
jak Hermiona syknęła. Mimowolnie się uśmiechnął, co musiało wyglądać, jakby ten
pocałunek pochłaniał go bez reszty. Nikki całowała cudownie, nie mógł
zaprzeczyć, tyle, że ciężko było mu się na niej skupić. Aż nagle odskoczył od
niej słysząc odgłos głuchego uderzenia.
- Przepraszam – powiedziała
gryfona czerwona aż po uszy - sama mi wypadła z ręki – podniosła szybko
przewróconą szklankę i odstawiła ją na stolik. Chłopak wykorzystał ten moment
by trochę się odsunąć od natrętnej dziewczyny.
- Idę po whisky, chcesz coś? –
zapytał wstając od stolika.
- Jakiegoś drinka. Tylko
słodkiego.
- Ok. A Ty Hermiona?
- Coś z tequilą. Dzięki – odparła
unikając go wzrokiem.
Kiwnął głową i odszedł w kierunku
baru zostawiając dziewczyny same.
- Co się dzieje? – spytał Nick
podchodząc do odbierającego swoje zamówienie blondyna.
- Nie mam pojęcia - odpowiedział
pochłaniając na raz całą zawartość swojej szklaneczki i kiwając na barmana o
dolewkę.
- Czy to nie ta panna z zeszłej
niedzieli – Draco przytaknął wychylając kolejną porcję alkoholu – a Hermiona?
- Zaraz wydrapie jej oczy.
Chodźmy tam zanim się pozabijają – złapał dwa drinki i skierował się w stronę
stolika. Podał napoje dziewczynom i usiadł obok Nicole obejmując ją ramieniem.
Nie mógł nie zauważyć błysku w oczach siedzącej naprzeciwko szatynki. Coraz
bardziej mu się to podobało.
- Nikki to nasz kolega, Nick –
zaśmiał się na zbieżność ich imion, a dziewczyna z szerokim uśmiechem podała zielonookiemu
rękę.
- Miło Cię poznać. Kochanie
zatańczymy? – zwróciła się do Draco łapiąc go za rękę. Chłopak wzruszył
ramionami i wstał podając dłoń swojej partnerce.
- Skąd on ją wytrzasnął? –
Hermiona spytała kolegi, gdy towarzysząca im para zniknęła na parkiecie.
- Zazdrosna?
- Ja? O co? O to bezmózgie coś? Dlaczego
miałabym być zazdrosna? – westchnęła głęboko, przywołując opanowanie - Po
prostu martwię się o kolegę. Może zatańczymy? Kochanie – nie mogła się
powstrzymać od tej drobnej uszczypliwości. Roześmiali się i dołączyli do
tańczącego grona.
Czy miał na to wpływ wypity
alkohol czy buzująca w niej irracjonalna złość, ale tańczyła oderwana myślami
od tego miejsca, nie zwracając uwagi na zmiany piosenek czy partnerów. W pewnym
momencie znalazła się w silnych ramionach wysokiego bruneta o kilkudniowym zaroście
i czarnych oczach. Uśmiechnęła się do niego na przywitanie, wciąż poruszając
się w rytm szybkiej muzyki. Nieznajomy chwycił jej dłoń wykonując serię obrotów
i ponownie ciągnąc ją w swoim kierunku. Wybrzmiały ostatnie takty piosenki i
zastąpiła ją wolna melodia. Piękny, lekko zachrypnięty męski głos śpiewał o
tym, że wszystko czego pragnął okazało się być poza jego zasięgiem. Zasłuchana
w ten wzruszający tekst, objęła brodacza kładąc mu głowę na ramieniu. Nawet nie
zauważyła kiedy duże dłonie jej partnera znalazły się na jej talii,
niebezpiecznie pokonując jej granice i wkraczając na pośladki. W momencie ją to
otrzeźwiło. Próbowała go odepchnąć, lecz nieznajomy tylko mocniej ją
przycisnął, lubieżnie się uśmiechając. Poczuła na brzuchu jego wzwód i zaczęła się
mocniej szarpać.
- Puść mnie – powiedziała tonem
nie znoszącym sprzeciwu, lecz nie dało to żadnego efektu.
- Nie udawaj takiej niedostępnej
maleńka. Może się zabawimy? – ścisnął mocno jej pośladek, drugą ręką
obezwładniając jej obie ręce.
- Puść mnie albo pożałujesz –
krzyczała ze łzami w oczach. Zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu ratunku, lecz
nikt nie zwracał na nich uwagi. To miał być fajny wypad na drinka, jak wszystko
mogło się tak źle potoczyć? Z bezsilności uroniła pierwsze łzy, wciąż próbując
ucieczki i apelując do sumienia swojego oprawcy, który zaczął prowadzić ją w
ciemny kąt lokalu. Nagle się zatrzymał, odwracając głowę. Później wszystko
wydarzyło się tak szybko, że nie zdążyła zarejestrować, czy najpierw zobaczyła
blond włosy kolegi, czy jego pięść lądującą na nosie bruneta. Nieznajomy
zachwiał się i puścił Hermionę, co wystarczyło, by Draco zamachnął się drugi
raz, powalając mężczyznę na podłogę. Gdyby nie to, że jego różdżka leżała bezpiecznie w hotelowym pokoju, na pewno na tym by się nie skończyło. Szybko złapał przyjaciółkę za rękę
prowadząc ją do wyjścia i zabierając po drodze ich kurtki.
Gdy wyszli na zimne, nocne
powietrze ubrał dziewczynę i ją do siebie przytulił.
- Nic Ci się nie stało? – puścił
ją badając wzrokiem jej twarz.
- Nie. Najadłam się tylko
strachu. Zdążyłeś w samą porę – znów objęła go ramionami tuląc twarz do jego
szyi – Dziękuję Ci. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby…
- Już dobrze – potarł jej plecy
ręką i nagle syknął z bólu. Spojrzał na zaczerwienione kostki swojej prawej
dłoni, a dziewczyna zebrała trochę leżącego śniegu by zrobić mu okład.
- Myślałam, że brzydzisz się mugolskimi
pojedynkami – zaśmiała się, gdy napięcie zaczęło z niej spływać.
- To nie do końca był pojedynek –
przymknął jedno oko, próbując wyprostować i znów zgiąć palce. Objął ją zdrową
ręką, zwracając w kierunku hotelu. – Chodź, odprowadzę Cię.
- A co z Nicole? – spytała
ogarnięta błogim spokojem, czując jego bliskość.
- Jakoś sobie poradzi.
Odprowadził ją pod drzwi jej
pokoju i nie ruszył się dopóki, za nimi nie zniknęła. Dopiero wtedy, gdy miał
pewność, że jest bezpieczna udał się do siebie dziękując Merlinowi, że w porę
zauważył co się dzieje. Nigdy by sobie nie darował, gdyby coś jej się stało.
Zmęczony szybko przebrał się w swoje szare spodnie i padł na łóżko jak kłoda.
*
Wiedziała, że jest już bardzo
późno, ale dopiero teraz przypomniała sobie o pozostawionych na recepcji
zdjęciach do wywołania. Miały być do odebrania o osiemnastej, więc na pewno od
kilku godzin już tam na nią czekają. Wyciągnęła szybko pokojową kartę ze
szczeliny przy drzwiach i truchtem podbiegła do windy. Tak jak się spodziewała,
młoda recepcjonistka podała jej zgrabną paczuszkę, życząc dobrej nocy. Jadąc
windą na górę odkleiła szybko brzeg koperty, by zajrzeć do środka, a jej oczy
zaświeciły się do roześmianych postaci ze zdjęć. Rzuciła szybko okiem na
zegarek, który jak co dzień zdobił jej lewy nadgarstek. Dochodziła północ, ale
może Draco nie zdążył jeszcze zasnąć. Może powinna go odwiedzić i pokazać
zdjęcia?
Nagle winda się zatrzymała i
wszedł do niej zaskoczony dr Tompson. Kiwnął jej na przywitanie i spuścił głowę
na podłogę zakładając ręce na piersi. Po chwili szybko na nią spojrzał.
- W piątek będzie werdykt. Nie
wiem o której, ale na święta na pewno będziecie w domu. Przekażesz chłopakom? –
uśmiechnęła się przytakując. Nie zdążyła zrobić nic więcej, ponieważ drzwi
windy ponownie się otworzyły, a gdy z niej wyszła zauważyła, że na korytarzu,
przed drzwiami pokoju chłopaków ktoś stoi. Wysoka postać w długich kozakach i
płaszczu do kolan zapukała do drzwi i czekała na odpowiedź. Po chwili
przytłumione światło z korytarza wdarło się przez szczelinę do ciemnego pokoju,
a na progu stanął blondyn przecierając kłykciami zaspane oczy.
- Co Ty tu robisz? – zapytał
obrzucając nieprzytomnym spojrzeniem swojego gościa.
- Chciałam dokończyć to co
zaczęliśmy tydzień temu – wyciągnęła rękę i palcem wskazującym wyznaczyła
ścieżkę na jego klatce piersiowej, brzuchu, docierając aż do ściągacza jego
dresowych spodni.
- Nie prosiłem o to – dziewczyna zrobiła jeden
krok i teraz ich ciała dzieliło jedynie kilka centymetrów.
- Ale zasłużyłeś – powoli sięgnęła
do kołnierza swojego płaszcza i lekko go rozchyliła ukazując nagie ramiona. Czy
miała coś pod spodem tego Hermiona nie widziała, ale chłopak najwidoczniej tak,
bo szybko objął Nicole i namiętnie całując jej usta wciągnął do pokoju,
zamykając nogą drzwi.
Gryfonka przez dłuższą chwilę
stała jeszcze na środku korytarza z otwartą ze zdziwienia buzią. Ten widok
poruszył w niej jakąś strunę. Tylko czego się spodziewała? Draco jest dorosłym,
nie związanym z nikim mężczyzną, oczywiście, że miewa takie przygody. Dlaczego
nie miałoby tak być? Ale co innego o czymś wiedzieć a co innego zobaczyć to na
własne oczy. Potrząsnęła głową by wyrzucić ten obraz sprzed oczu. Westchnęła i
spojrzała na trzymaną przez siebie kopertę. Zdjęcia będą musiały poczekać do
jutra. Odnalazła szybko kartą czytnik przy swoich drzwiach, by po chwili
zamknąć je z cichym pyknięciem.
*
- Jak to ich zgubiłeś?
W ciemnym zaułku stały dwie
ubrane na czarno postaci, obie wysokie i smukłe, ale tylko jedna okryta była
czarną aksamitną peleryną. To właśnie ona kuliła się teraz w oczekiwaniu na
karę, bojąc się o własne życie za nie wywiązanie się z bardzo precyzyjnych
instrukcji – nie spuszczać z oczu tej brązowowłosej mugolaczki i informować o każdym jej ruchu. A teraz
znikła mu sprzed nosa w chwili, gdy przyłożyła palec do świstokliku i za nic
nie może jej odnaleźć.
- Mówili coś o Nowym Jorku, ale
nie o żadnym konkretnym miejscu. Wybacz mi Nostra, obiecuję, że ich znajdę –
ukłonił się nisko w oczekiwaniu na werdykt.
- Lepiej żeby tak było! Masz 24
godziny. A później rozdepczę Cię jak bezużytecznego robaka, którym jesteś –
ostre jak sztylet spojrzenie ciemnych oczu przeszyło pochyloną postać. Jeden
ruch ręką i przerażony mężczyzna został przygwożdżony do ściany budynku walcząc
o oddech. Czuł łzy napływające mu do przekrwionych oczu i był pewien, że za
chwilę się udusi, gdy trzymająca go niewidzialna dłoń znikła upuszczając go z
hukiem na zimną ziemię. Gdy podniósł głowę był w zaułku sam.
_________
No i jest kolejny długaśny rozdział. Mam nadzieję, że docenicie moją pracę choć paroma słowami komentarza, które dają dużo chęci i motywacji do dalszego pisania.
Następny rozdział pewnie za jakieś 2-3 tygodnie, więcej informacji w Ogłoszeniach po prawej.
W razie pytań zapraszam na aska lub gg :)
No i jest kolejny długaśny rozdział. Mam nadzieję, że docenicie moją pracę choć paroma słowami komentarza, które dają dużo chęci i motywacji do dalszego pisania.
Następny rozdział pewnie za jakieś 2-3 tygodnie, więcej informacji w Ogłoszeniach po prawej.
W razie pytań zapraszam na aska lub gg :)